środa, 27 sierpnia 2014

Kalendarz Royal Stone

Tym razem skusiłam się do wykonania projektu pod konkretną tematykę. Zwykle nie podejmuję takich wyzwań ponieważ lubię swobodę w tworzeniu ale jak już się zdecydowałam to oczywiście nie mogło być nic prostego. Wyzwaniem był motyw na okładkę kalendarza , temat , no ba ! kameleon .

Hmmm .... kameleon kolorowy ? kameleon brązowy ? no jaki jeszcze ? na jaki ma być ?   ... niewidoczny ! 

Agat, kule zielonego jadeitu, szklane kaboszony i koraliki Toho . Bransoletka na bazie o szerokości 5 cm podszyta delikatnym sztucznym zamszem.




wtorek, 12 sierpnia 2014

Rio Bravo

Kolejne kolczyki z trójkątnych kaboszonów jaspisu krajobrazowego tym razem w złotej oprawie.


Tym razem oplotłam kaboszon tylko koralikami Toho  Permanent Finish Galvanized Starlight w rozmiarze 8/0 .

Jesiennie - nowa kolekcja

Nową  kolekcję na jesień zaczęłam wymyślać i tworzyć na początku sierpnia właściwie z konieczności. Do galerii trafiło prawie trzydzieści projektów no i nagle  nie mam co sprzedawać.
Nie miałam żadnego konkretnego pomysłu. Dopiero gdy zaczęły powstawać pierwsze gotowe projekty wykreowała się pewna myśl przewodnia. Kolory jesieni, kolory ziemi - dużo zielonego agatu, czerwone odcienie karneolu, brązy i beże jaspisu krajobrazowego.
Na początek dwie pary małych kolczyków z jaspisu.
Pierwsze w oprawie beżowo - brązowej, trójkątny kaboszon i kula jaspisu krajobrazowego, kryształowe brązowe Fire Polish i  lt beige 11/0 Toho.

LADY DIANA





Gronka są w modzie

Wystarczy odpowiedni łańcuszek, zapięcie i duży worek koralików. Prezent dla mamy w postaci naszyjnika z różnokolorowych perłowych koralików tak spodobał się mojej siostrze, że zamówiła dla siebie bransoletkę. Ustalenie długości i kolorystyki zajęło chwilę. Trochę dłużej układanie kompozycji i mocowanie koralików do łańcuszka. Ale w myśl " praktyka czyni mistrza"  zgrabne palce i  z tym sobie poradziły.
Uśmiech mojej siostry wynagrodził "trudy" tworzenia.

sobota, 2 sierpnia 2014

A miało być inaczej ....

Jak to przypadek może nam poprawić humor i zmienić plany. W krótkim czasie spotkały mnie dwie miłe małe niespodzianki. Ale muszę do każdej zrobić malutkie wprowadzenie.
Oto pierwsza - koleżanka, obłędnie zdolna stylistka,poprosiła abym przygotowała  coś w bieli, granacie, ciemnym niebieskim. To miał być mały pokaz dla  klientki do jej sukni ślubnej. Ok. Jest potrzeba , jest pomysł. Na przykład delikatne kolczyki z różnej wielkości woskowanych koralików.
Gdzie tu niespodzianka zapytacie? Ano kolczyki do klientki nie dotarły, tak spodobały się mojej koleżance , że domówiła wisiorek w tym samym stylu.


Niespodzianka druga - dłłłłłługo  nie mogłam ukończyć pewnej bransoletki. Trzy razy zmieniałam koncepcję jak ma wyglądać. Gdy ją w końcu skończyłam chciałam ja zaprezentować w galerii, do której oddałam inne wyroby. No i znów przez przypadek bransoletkę zobaczyła moja znajoma. Jak ją założyła na rękę tak jej już nie zdjęła.


Jaki wniosek dla mnie - nie licz na targi i kiermasze, głośno chwal się swoimi projektami bo nigdy nie wiesz kto będzie twoim klientem.  Bardzo lubię takie niespodzianki.

Kryształowo

Jak odrabiam zaległości to na całego. Trochę się działo przez ostatnie dwa - trzy miesiące. A to  kiermasz, a to zamówienie specjalne no i jeszcze nowe projekty w kolejce. Takim nowym ( a właściwie starym ) projektem były kolczyki dla mojej siostry. Miały być dłuższe , z przezroczystego kryształu. Jak kryształ to tylko Svarowski ale co wybrać ? Jaki kształt, wielkość, czy jeden czy może więcej kryształków? Możliwości wariantów bez liku. Tak więc mijał tydzień za tygodniem a ja nie mogłam się zdecydować. No i w końcu wybrałam.


Fringe Festiwal w Sopocie

Jak ten czas ucieka ! Od jakiegoś czasu mówię sobie, usiądę i nadrobię blogowe zaległości. I tak dzień za dniem mija , lato w pełni, słońce świeci, plaża, szum morskich fal .....
To już ponad miesiąc jak w Sopocie odbył się Fringe Festiwal - fajna, duża impreza , muzyka, artyści, projektanci . I ja moją skromną osobą zasiliłam grono wystawców. Ludzi sporo , dużo miejscowych ale też turyści i ci co przyjechali specjalnie na Festiwal. Wszytko ok. tylko niestety aura wszystko popsuła. Kiermasz na świeżym powietrzu tuż przy plaży powinien mieć błękitne niebo i jasne słońce nad sobą. Sopot przywitał wszystkich ciemnymi chmurami i ciągłym deszczem brrr.... Byłam w sobotę przemoknięta ( mimo dużych parasoli od naszego gospodarza)  nie wspomnę o sukienkach i bluzkach , które prezentowałam razem z moją biżuterią. Niedzielę sobie odpuściłam, pogoda była jeszcze gorsza a w domu suszyły się ciuchy.
Jestem bogatsza o kolejne doświadczenie - wystawiać się tylko na imprezach pod dachem .  Szkoda bo impreza na prawdę udana i  warta aby na niej być.
Udało mi się zrobić fotkę zaraz po rozłożeniu stoiska, zanim rozpadał się deszcz.